Zaginiony żaglowiec "Kapitan Głowacki" powraca do swojego portu macierzystego

Żaglowiec o nazwie „Kapitan Głowacki” z powodzeniem zacumował w przystani Marina Trzebież, wracając na miejsce, z którego nieprzerwanie wypływał od 1967 roku. Ten okręt jest najmniejszą jednostką rejsową, która po trzyletnim okresie renowacji, bez wahania skierowała się na najbliższe regaty.

Niewielka brygantyna nie tylko z powodzeniem przystąpiła do rywalizacji, ale triumfowała w drugim etapie regat, wyprzedzając wszystkie większe żaglowce. To zwycięstwo było możliwe dzięki zaangażowaniu całej załogi i umiejętnościom nabytej na innych statkach przez kapitana Michała Bielskiego, który wcześniej przez 15 lat pełnił funkcję bosmana na pokładzie „Chopina”.

Mimo że przyznaje się do popełnienia kilku błędów podczas trzeciego etapu regat, kapitan Bielski jest zadowolony z wydajności żaglowca. Twierdzi, że statek doskonale radzi sobie pod żaglami i sprawuje się świetnie podczas manewrów w porcie.

Załoga, która jest dużo mniejsza niż na większych okrętach, ceni sobie kameralną atmosferę na pokładzie „Kapitana Głowackiego”. Chwalą statek za jego estetykę, nowoczesność, wygodę i szybkość. Niedawno ustanowili nowy rekord prędkości, przekraczając 13 węzłów, co stanowi znaczące zwiększenie w porównaniu do poprzedniego rekordu, który wynosił nieco ponad 11 węzłów.

Jednostka „Kapitan Głowacki” zostanie oficjalnie powitana w Szczecinie w piątek, około południa.